Oszukać Pixie vol. 1

 Jak być może, nie którzy już słyszeli moje pewne lamenty na temat Pixie, myślę, że śmiało mogę powiedzieć, iż jest NIE JADKIEM!



Zawsze sądziłam, że ten problem mnie nie dotyczy. Kropka jako szczeniak chwytała się głownie tylko mięsa, ale czy sa psy, które nie lubią tego rodzaju pożywienia? Sucha karma mogła leżeć. Była sposobem na przetrwane w gorszych momentach, no ale... jadła ją, głównie w formie zabawy.

Po pewnym czasie przyszedł Kohi! Ten typek, nigdy nie miał problemu z niczym. Pochłaniał od zawsze wszystko i wszędzie - jednak nie myląc ze spacerami, tam jest grzeczny i niczego nie rusza! ;)
Wszystko co w misce i poza nią. Wszystko co spadło na ziemię, także miało i ma swojego właściciela, z ta tylko różnicą, że jako dorosły chłopiec reaguje na "NIE", o ile powiem je z prędkością światła ;).
Kohi jest JADKIEM do tego stopnia, że nie jednego psa, już nawrócił na drogę żywieniową, albo wyjadając mu wszytko po tym jak podniósł głowę znad miski... TAK, psy nawet nie musiały odchodzić od niej. No, albo oczywiście klasycznie, gdy inne nie chciały już, albo w ogóle nie chciały ruszyć swojej porcji mięsa, czy suchej karmy.


W ten między innymi sposób, Kohi nauczył Kropkę jeść suche jedzenie, zawsze, wszędzie i każdego sortu. Nie ma już wybrzydzania, jest to walka o to, by nie umrzeć z "głodu". Warto wszytko zjeść.

W naszym domu jednak pojawiła się Pixie. W hodowli... podobno największy żarłok. Może? W końcu jakiś powód bycia największą w każdym calu musiał być, jednak po przybyciu do naszego domu ciężko było ją przekonać nawet do karmy, którą jadła w hodowli.

Tłumaczyłam sobie to stresem, nowym miejscem. Jednak "nie swoją" karmę, a dokładnie dorosłych wcinała, aż uszy jej się trzęsły. W ten sposób starsze rodzeństwo jadło karmę dla papisiów, a ona dla aktywnych psów sportowych. Idąc za tropem, zakupiłam karmę tej samej marki - Kingmoor, wersję szczenięca. To rybka i to rybka...nadal tą karmę jedzą dorosłe psy , bo niby za duże i za twarde granulki (tak twierdzi Pixie)  --> dorosła karma pomimo jeszcze większych kulek, była chociaż "chrupka" i dało się ją nawet swobodnie w rekach łamać na mniejsze części.

Postanowiłam spróbować Carnilove, nadal rybne, z racji, że skoro zapatruje się na dorosłe psy, nie chciałam zmieniać, a zresztą dla małych bąków, w sensie ras małych i tak dostępna jest tylko taka wersja. Jakiś czas działało, chociaż śniadanie.. to w jej przypadku również pojęcie względne, bo zazwyczaj śniadanie je koło południa, ale cóż... mamy na kogo zwalać - je jak jej "tata" ;).

Mokrą karmę, mięso i inne tego typu produkty, czy nawet smakołyki, oczywiście zjada z apetytem. Na jedno nie byłoby u mnie problemu w takim wypadku zrezygnować nawet całkowicie z suchej karmy. Jednak spora ilość wjazdów, na które zabieram również swoje psy, w moim ogarnianiu rzeczywistości, wręcz wymusza fakt, aby sucha karma była jedzona.

Tym sposobem poszukiwałam pomysłu, bawiłam się, zabierałam już miskę, nadstawiałam spaniela - nic nie działa. Sos spod mięsa.... ależ oczywiście, co się dziwić, jednak domyślacie się napewno, że nie będę ze sobą na wyjazdy brała garnka sosu, by księżniczce polać nim porcję jedzenia...


Postanowiłam poszukać innego rozwiązania, na które ostatecznie mogłabym się zgodzić.

Rozwiązanie nosi miano - JAJKO!

O ile do diety, wraz z całą ekipa psich Ambasadorów marki Pokusa, otrzymuje żółtko kurze, tak w tym wypadku otrzymuje surowe płynne jajko. Jeśli chodzi o ilość ograniczam jej jajko do mniej więcej 1/3. Dzięki czemu tez i Kohi z Kropką cieszą się i nie zaglądają jej do miski, a ona dzielnie je.

Co dziwne - sprawdzałam, nie jest to efekt nasiąkania karmy. Szybciej ona znika, niż się namoczy, dlatego kwestia twardości granulek odpada. Kwestia smakowitości też, po prostu trzeba trafić na jej apetyt.

Jak dorośnie... będzie mogła wybrać, jednak póki rośnie, spora uwagę przykładam właśnie do jej zdrowego rozwoju, by zapewnić jej wystarczająca porcję energii, zwłaszcza, ze z jej pomysłami potrzebuje jej wiele.

Jajko-efekt? Karma znika w całości i do tego w podejrzanie szybkim tempie. Mam tylko nadzieje, że jako dzieciak, nie chowa jej po kątach, jak to bywa wśród nastolatków, z niechcianymi witaminami czy pożywieniem! ;)


Polecam spróbować na niejadkach, chociażby dlatego, że jajko samo w sobie posiada ogrom wartości odżywczych dla organizmu, dodatkowo go wzmacniając. Dlatego też, jeśli nawet karma zostanie, a jajko zostanie wylizane do spodu, energia zostanie zachowana! :)

Komentarze

Popularne posty